Ostatnio
na zaprzyjaźnionym blogu znanego przyrodnika,awanturnika i fotografa Wojciecha
Gotkiewicza http://wojciechgotkiewicz.blogspot.com/2015/07/subiektywna-recenzja.html został poruszony kontrowersyjny temat o
książkach amerykańskich legend fotografii przyrodniczej.Wywołał on dość burzliwą
dyskusję i poruszenie w kręgach znanych polskich fotografów przyrody.Podzielam
niezbyt pochlebne zdanie odnośnie tego typu książek,ale co ma zrobić młody
adept fotografii gdy na początku jego przygody z nią wpadnie mu egzemplarz tego
rodzaju? Ano istnieje ryzyko że może popłynąć nurtem podanym w literaturze i
będzie przenosił trendy amerykańskiej fotografii które mają się nijak na naszym
rodzimym podwórku.Postanowiłem zatem wyjść naprzeciwko oczekiwaniom i pomóc
adeptom w określeniu pewnych reguł aby mogli bezpiecznie i bezproblemowo
wystartować w nowej pasji :)) Moim celem jest przekazanie
praktycznych zasad,które sprawią że fotografia stanie się przyjemnością bez
wyrzeczeń i zmagań na polu walki terenowej.Jest to zbiór moich doświadczeń
które zdobywałem na przestrzeni roku czasu od kiedy zacząłem fotografować:)))Opiszę tutaj moje zestawy
plenerowe które w zależności od pory dnia ,zachmurzenia ,fazy księżyca i mojego
humoru zabieram ze sobą kiedy idę na fotowyprawę. Do każdego opisu zestawu
wstawiam zdjęcia zwierząt i ptaków zrobione przy ich zastosowaniu.
A więc zestaw numer jeden: nazywam go Stacjonarnym.Jak sama nazwa wskazuje jak się już na miejscu rozbijemy to tam
zostajemy do końca zaplanowanej zasiadki.W skład zestawu wchodzi duży plecak z
aparatem,w wolne miejsca możemy jak widzimy poupychać,potrzebne nam latem płyny
chłodząco-regenacyjne.Dodatkowo tacham ze sobą kitową 105,do dziś wmawiam sobie
że jak będą ładne wschody i zachody to popstrykam im zdjęcia.Jak jesteście
uważnymi czytelnikami mojego bloga to zapewne zauważyliście że takowych zdjęć
jeszcze się nie dorobiłem ;))) Drugą ważną rzeczą jest
krzesełko rozkładane,ja mam takie które stanowi wiodącą myśl technologiczną
chińskich konstruktorów i wykonawców,raptem wytrzymało ze mną niecałe dziesięć
wypraw.Jak widać na załączonych zdjęciach,wprowadziłem małe modyfikacje które
pozwolą mi korzystać z niego przez najbliższe dziesięciolecie J Kolejny ważny punkt to
stelaż na siatkę maskującą,ja od niedawna mam wędkarskie podpórki sztuk cztery(obecnie
już trzy,jedną rozwaliłem), do tej pory używałem ciężkich,nieporęcznych
listewek lub kijków znalezionych na miejscu.Przez te kije moja okolica wygląda
jak jeż,w każdym dość ciekawym miejscu mam je powbijane,to taki mój osobisty
znacznik terenowy.O siatce maskującej nie będę się rozpisywał,ma być tylko taka
aby swobodnie nas zakrywała,ja nie chcąc ciąć zakupionej okazyjnie dużej (7x3m)
,nosiłem ją przez jakiś okres ze sobą,dopóki nie poszedłem po rozum do głowy i
pociąłem ją na części :)).O rozkładaniu i poznawaniu
statywu odpuszczę sobie ponieważ jeżeli dokładnie przeczytaliście zlinkowaną stronę,niedługo
bo w listopadzie ukaże się książka na ten temat ( zachęcam do zakupu,niedługo
święta,prezent dla rodziny w sam raz)W skład na okres wiosenny wchodzi również
karimata i mojej wersji patelniowa imitacja ground poda.
Pora na zestaw numer dwa-Mobilny-standartowo
wchodzi tutaj plecak,statyw ,małe krzesełko wędkarskie ,niewielka siatka
maskująca i dwie podpórki wędkarskie.Opcja ta pozwala mi przemieszczać się z
miejsca na miejsce w dość wygodny sposób.Jeżeli w jednym miejscu nic się nie
dzieje szybko przechodzę na inne optymalne stanowisko przebywania zwierzyny.Dodatkowym
plusem tych rzeczy jest to że bez problemu udaje mi się je przytwiedzić do
plecaka.Daje nam to na swobodne operowanie aparatem podczas wędrówki i
wykorzystywanie okazji fotograficznych.
I trzeci zestaw który nazywam pościgowym.
Pościgowy dlatego że jak zobaczę coś ciekawego to to gonię aż padnę z
wycieczenia;))Różni się odmiennie od
pozostałych ponieważ składa się tylko z monopoda,szala snajperskiego i rękawiczek
które doskonale latem grzeją a zima mrożą :))) Skład ten i jego zastosowanie konsultowałem ze znanym w Polsce
traperem Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej Krzyśkiem Mikundą https://plus.google.com/112774271988547426894/posts
,jak również wymieniony wyżej Wojciech G. maczał w tym palce ;))) Ostatnio to moja ulubiona
forma wyjść w teren,mam swobodę ruchu,pełną mobilność i co najważniejsze nie
noszę kilometrami kilogramów sprzętu.O stroju w barwach maskujących nie będę
się rozpisywał bo to oczywistość,oczywista,dresy i stroje karnawałowe nie
nadają się w tego typu wyprawach :)
Mam nadzieję a nawet jestem pewny że te parę
wskazówek które wam przekazałem będą wam bardzo przydatne i znacząco wpłyną na
komfort i samopoczucie podczas licznych wyjść w teren.Do zobaczenia w plenerze :)
Paweł! świetny tekst :))) ubawiełm się. Co do zestawów, to korzystam wyłącznie z pościgowego, a krzesełka ... zostawiam w czatowniach i ich nie noszę. Nigdy nikt mi ich nie ukradł. Raczej trudno jest znależć moje czatownie. W zasadzie niemożliwe :)
OdpowiedzUsuńŚwietne foty!
Dzięki Krzysiek :) fajnie że ubawiłeś się czytając tekst,w sumie takie było przesłanie,trochę rzeczowo,trochę żartobliwie :)
UsuńMożna? Można! Można napisać krótki (no może nie taki krótki:)) poradnik, który ma sens. Mam tylko nadzieję, że pójdziesz za ciosem i opiszesz, jak te zestawy stosować w praktyce, czyli czas na "Jak zostać legendarnym fotografem przyrody. Cz. II". Przyda się tym, którzy chcieliby robić takie zdjęcia, jak to pierwsze, z cieniem czapli na czapli. Super!! PS. W zestawie stacjonarnym, ta druga przegródka jest jakaś samotna i aż się prosi o wypełnienie :)
OdpowiedzUsuńWojtku co części drugiej to w takiej formie jaką zaproponowałeś raczej nie będzie :) jest już drugi post z tego cyklu,który jest jednocześnie zakończeniem tej krótkiej serii :)Przegródka będzie zapełniona przy naszym następnym spotkaniu ,dodatkowo wezmę sześciosztukowy wspomagacz aby się nie odwodnić ;))) Czapla w czapli jest dosyć ciekawym układem fotograficznym :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Weroniko z przyjemnością zajrzę :)
OdpowiedzUsuńPiękne fotki,pouczające teksty.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń