czwartek, 30 lipca 2015
Pech
Ciepłe piątkowe popołudnie zachęca mnie do wyjścia w teren.Już parę dni nigdzie nie byłem i ciągnie mnie jak przysłowiowego wilka do lasu :) Szybka kawka i zaczynam pakować graty do auta.I tu zaczynają się schody,żona informuje że w domu nie ma prądu,szybko sprawdzam przyczynę,wychodzi na to że wywaliło korek od głównego zasilania.Oczywiście zapasowych nie ma,wsiadam do samochodu i gonię do miasta.Gdy wracam i przymierzam się do wymiany,stwierdzam że gniazdo korka jest uszkodzone i również wymaga naprawy.Znowu pędzę na miasto,wkurzony że czas ucieka a ja stoję praktycznie w miejscu.Po powrocie dylemat kto to ma zrobić,cała akcja musi odbyć się pod napięciem,na szczęście z opresji ratuje mnie sąsiad elektryk.Zadowolony wsiadam do auta i w drogę,na miejscu szybko rozkładam cały majdan,ale gdy biorę aparat do ręki i przykładam do statywu zauważam że brakuje w stopce szyny mocującej obiektyw z głowicą.Klnę pod nosem jak szewc na swoje gamoniostwo,ale rozkminiam że mimo wszystko poradzę sobie dociskając ręką stopkę do statywu.Uspokojony siadam na krzesło,poprawiam się na nim i nagle trach ląduję na ziemi,klnę już na głos,krzesełko się rozleciało a dokładnie pękł materiał na siedzisku.Siadam zrezygnowany na ziemi przez chwilę przemyka mi myśl żeby odpuścić sobie dzisiaj ale jednak postanawiam zostać.Jestem zły na całą sytuację,obserwacja terenu z poziomu ziemi jest utrudniona ,wysokie trawy zasłaniają wszystko i co chwila jak czapla wyciągam szyję aby spojrzeć na przed pole.I teraz zaczyna się najlepsze,po godzinie biorę do ręki aparat żeby pooglądać zdjęcia z poprzedniej wyprawy.I co widzę szynę przykręconą do aparatu,do teraz nie wiem jak mogłem jej na początku nie zauważyć,chyba sam diabeł przykrył ją ogonem :)) Zadowolony montuję aparat jak należy i zaczynam myśleć nad naprawą krzesła.Wpadam na genialny pomysł związania siedziska sznurkiem który awaryjnie noszę przy sobie.
Patent sprawdza się,po chwili siedzę wygodnie i teraz tylko gradobicie z oberwaniem chmury może mi popsuć humor.Liczę na nagrodę od losu za te wcześniejsze przeciwności ale do wieczora nic się nie dzieje.Na sam koniec w słabym już świetle wychodzi mi sarna z młodym,mimo takich warunków cieszę się z tego spotkania i uwiecznienia ich na zdjęciach.
poniedziałek, 6 lipca 2015
Łysy i reszta :)
Łysego mają inni mam i ja :) Do towarzystwa wrzucam parę innych zdjęć z tamtego i tego tygodnia.Miłego oglądania :)
środa, 1 lipca 2015
Wspomnienia wiosennych żurawi.
Oglądając zdjęcia tegorocznych żurawi
,zazdrościłem autorom spotkań z nimi , bliskiego podejścia i obserwacji tych
pięknych ptaków.Nawet nie liczyłem że i mi będzie dane przebywać z nimi
dosłownie na wyciągnięcie ręki. Pewnego dnia wracając z lasu,zauważyłem jak nad
niepozorną kałużą na środku dużej łąki
kręcą się czajki i samotniki.Pomyślałem że miejsce jest warte uwagi i należy mu
poświęcić trochę czasu.Za zgodą właścicielki ,wybudowałem czatownię z foli
budowlanej znalezionej na miejscu.Materiał ten idealnie nadawał się do tego
,ptaki były przyzwyczajone do niej do tego stopnia że nie przeszkadzała im
fruwająca na wszystkie strony,gdy ja leżałem pod nią.
Po
postawieniu kryjówki dałem ptakom tydzień czasu na przyzwyczajenie do zmiany
otoczenia.Pierwszego dnia zasiadki nie spodziewałem się fajerwerków,jednak
miejsce te pokazało że trafiłem z tym wyborem w dziesiątkę.Na początek pojawił
się samotnik w pięknym porannym świetle z
lekką delikatną mgłą.Wraz z upływem czasu przybyły czajki,straszne
wiercipięty pozwoliły na kilka kadrów i już ich nie było.Kulminacyjnym momentem
jest pojawienie się samotnego żurawia.Wkracza na scenę jak duch,pewnie krocząc
kilka metrów ode mnie.Tego dnia przeklinałem siebie za zmianę szkła z zooma na
stałkę.Był tak blisko że zrobiłem kilkadziesiąt zdjęć z poobcinanym
modelem,zaledwie kilkanaście było całych i na przyzwoitym poziomie.Następne dni
i spotkania były równie ciekawe,na miejscu zaczeła pojawiać się para żurawi.Pokazała
mi ona cały wachlarz swoich zachowań ,było to coś niesamowitego oglądać je z
bliska.To jak żerują, gdzie jedno zajadało kukurydzę wykładaną przeze mnie a
drugie obserwowało uważnie teren.Samicę zachęcającą samca do kopulacji a po
niej,jej taniec wdzięczności za ten akt.Wspólne trąbienie oznajmujące innym
żurawiom o ich obecności na tym terenie.Niestety z nieznanych mi przyczyn ,nie
przystąpiła ona do lęgów,cały czas widzę ją w okolicy już wyschniętej kałuży
jak wspólnie żerują w wysokich trawach.Liczyłem że na jesieni będzie mi dane
zobaczyć je z młodymi,ale cóż taka jest natura jednym daje innym zabiera.
Subskrybuj:
Posty (Atom)